🕺 Facet Nie Ma Dla Mnie Czasu

Posty: 4. Temat: Brak potrzeb uczuciowych i seksualnych; na przekór sobie? Idąc ulicą prawdopodobnie zwrócisz na mnie uwagę, Możliwe, że pomyślisz; fajny chłopak. Podoba mi się jego uśmiech, chciałabym wiedzieć o nim coś więcej. Przechodząc do sedna sprawy. Mam na imię Michał, 22 lata, student III roku, logistyka. Jest więcej czasu na oddawanie się pasjom, hobby, a spędzanie na nich długich dni i (czasem nocy) nie powoduje niczyich wymówek i narzekania, nie ma bowiem rodzinnych czy partnerskich zobowiązań. Wiele ciekawych rzeczy można robić w pojedynkę, ale samotność nie musi oznaczać izolacji od innych ludzi i zamykania się w sobie. – Uwielbiam moją rodzinę, ale już wolałabym więcej pracy zawodowej niż prac domowych. Nie mam zacięcia do urządzania domu, dbania o wystrój. O ile wspieranie autystycznego dziecka jest dla mnie naprawdę satysfakcjonujące, to zajęcia domowe nie za bardzo i wolałabym zarabiać poza domem, niż dbać o obiady i zakupy – tłumaczy Agnieszka. 1. Nie ma czasu 2. Zajmuje się czymś innym 3. Potrzebuje chwili dla siebie 4. Ma jakieś ważne sprawy 5. Dużo pracy? 6. Spotyka się ze znajomymi, albo z jakąś dziewczyną 7. Stracił Czułam się zawiedziona tymi ciągłymi telefonami, zbywaniem mnie. Jak tylko dowiadywał się, kto dzwoni, to mówił, że nie ma dla mnie czasu – mówi Maria Maciejewska. Nie każda wizja Jackowskiego sprawdza się. Nie zawsze może pomóc ludziom, którzy zgłaszają się do niego. Według niego jasnowidz ma prawo do pomyłek. Hej, Facet z dzieckiem dla kobiety niezależnej i bez dzieci to same problemy. Pomóżcie. Po co kobiety się z takim wiążą? Mam przyjaciółkę, dziewczyna z wyższym wykształceniem, z bardzo Nie wierzcie gazetom i opiniom innych facetów, że to nie prawda, że facet nie ma zawsze ochoty na seks :). Seks jest był i będzie tym co uszczęśliwi facetów. Brak odczuwania szczęścia lub wręcz unikanie seksu przez Twojego faceta to bardzo poważny sygnał ostrzegawczy i wiedz, że coś się dzieje… 1 toffi23 2011-03-16 14:58:53. Temat: Nigdzie nie ma fajnych facetów! No dobra szukałam! W sklepach, na uczelni, po starych dobrych znajomych, nawet przypadkowo na facebooku czy serwisach randkowych! Nie znalazłam faceta który w ogóle by mi się spodobał! Jestem tego typu dziewczyną, że nie boję się pierwsza zaczepić chłopaka. moj facet nie ma ochoty na seks. Napisano 9 marca 2007. ludzie ratujcie.moj partner od pewnego czasu to znaczy od momentu jak swie do niego wprowadzilam nie ma ochoty na seks.czasem mysle,ze go tlumacze przemeczenie i tak dalej ale z drugiej strony mysle,ze on kogos ma na boku.fakt faktem jest 13 lat starzy ode mnie ma 37 lat ale jest w Nie miałem wyboru, jak tylko spróbować. Wysłałem wiadomość do czarodzieja o imieniu DR OBO, który zapewnił mnie, że nie ma problemu i że wszystko będzie dobrze przez 48 godzin. Rzucił zaklęcie i przywrócił miłość i więź między mną a moim mężem i wrócił do mnie po 48 godzinach. jeśli w ogóle mnie nie znasz, to się nie wypowiadaj stuprocentowy Chada, z ryzykiem ramie w ramie nie cierpi mnie policja, bo wciąż zawodzi pamięć W pieprzonym niedostatku spędziłem czasu kawał przez życie pełnie potknięć nauczyłem upadać pierdole stróży prawa, szanują mnie ulice nawija zwykły facet z niezwykłym życiorysem To jak w profesjonalny sposób rozpoznać zdradę i uczucia, nie niszcząc relacji między wami dowiesz się z e-booka. Gdy facet ukrywa telefon Pytanie od jednej z czytelniczek Od pewnego czasu podejrzewam swojego partnera o to, że ma inną kobietę. Jak na razie jedynym moim dowodem na tą tezę jest to, że On chowa przede mną telefon. 7fxVXQ9. fot. Adobe Stock, highwaystarz Nie marzyłam o miłości. Miałam wtedy 48 lat, za sobą nieudane małżeństwo i dwie równie nietrafione próby stworzenia nowego związku, jedną także ze związanym mężczyzną, czego żałuję. Mężczyźni, których spotkałam na swojej drodze byli bardzo podobni do mojego byłego męża. Na pierwszym spotkaniu wydawali się interesujący i mili. Gdy ich jednak poznawałam bliżej, okazywało się, że to zapatrzeni w siebie egoiści. W pewnym momencie przestałam szukać Przyzwyczaiłam się do życia w pojedynkę, ba, nawet je polubiłam. Może dlatego, że nigdy nie czułam się samotna. Jestem lekarzem weterynarii, od lat prowadzę własną przychodnię dla zwierząt. Uwielbiam swoją pracę. Dorobiłam się licznego grona szczekających i miauczących pacjentów, zaprzyjaźniłam z ich właścicielami. Byłam zadowolona ze swojego życia i myślałam, że nic się już w nim nie zmieni. Myliłam się… Dokładnie pamiętam tamten wieczór. Dochodziła ósma i miałam już zbierać się do domu, gdy zadzwonił telefon. W słuchawce usłyszałam nieznajomy męski głos: – Lecznica jest jeszcze czynna? – Za minutę zamykam… A coś się dzieje? – zapytałam. – Tak! Mój Rambo jest słaby, nie chce jeść. Nie rozumiem tego, rano wszystko było w porządku. Skakał, łasił się, szczekał… A teraz jest osowiały, jakby półprzytomny – mówił. W głowie zapaliła mi się czerwona lampka. Z objawów wynikało, że pies może mieć babeszjozę, groźną chorobę przenoszoną przez kleszcze. Nieleczona prowadzi do śmierci. – Czy pies jest zabezpieczony przed kleszczami? – chciałam się upewnić. – Miał specjalną obrożę, ale kilka dni temu zgubił ją gdzieś w krzakach, gdy byliśmy na spacerze. Zamierzałem kupić nową, ale jakoś zapomniałem. Miałem mnóstwo spraw do załatwienia… – facet zaczął się tłumaczyć. – Dobrze, szkoda czasu – przerwałam mu stanowczo. – Proszę natychmiast przyjechać z psem. Poczekam. Byłam wściekła na tego mężczyznę Przez lata praktyki napatrzyłam się na cierpienie i śmierć zwierząt spowodowane niefrasobliwością ich właścicieli. Miałam nadzieję, że tym razem nie będzie za późno, i zdołam pomóc psiakowi. Obiecałam sobie jednak, że jak już to zrobię, to wygarnę facetowi, co myślę o jego braku pamięci. Mężczyzna zjawił się po niecałym kwadransie. Zaparkował samochód przed lecznicą z piskiem opon i wpadł do środka jak bomba. Jak mi się wydawało, sam. – To ze mną rozmawiała pani przed chwilą – zaczął. – A gdzie jest pies? Czyżby znowu miał pan po drodze coś do załatwienia i o nim zapomniał? – zapytałam z przekąsem; byłam na sto procent przekonana, że Rambo to jakiś potężny zwierzak, pitbull albo amstaf, tymczasem wokół nóg mężczyzny nie kręcił się żaden pies… – Nieee. Nie zapomniałem – odparł, sięgając za pazuchę. Po chwili na stole stał rozdygotany, maleńki chihuahua. Na oko ważył niewiele ponad kilogram. – To jest właśnie Rambo. Niech pani go ratuje. To mój najwierniejszy przyjaciel – wykrztusił mężczyzna. Nie mogę obiecać, że z tego wyjdzie Nie ukrywam, byłam zaskoczona. Chihuahua w ogóle nie pasował do właściciela. Mężczyzna miał około pięćdziesiątki, był bardzo wysoki, potężnie zbudowany. Tacy jak on rzadko pokazują się w lecznicy z miniaturkami. Wstydzą się, uważają, że to damskie pieski. Jeżeli więc już wpadną z takim, to mówią, że to ulubieniec dziecka albo żony. Tymczasem ten był inny. Wcale nie ukrywał, że to jego ukochany pupil. Badając pieska, zaczęłam się zastanawiać, dlaczego mężczyzna wybrał akurat tę rasę. Jakby czytał w moich myślach. – Mieszkam sam, dużo podróżuję służbowo – zaczął. – Rambo jeździ ze mną. Jest maleńki, więc wszędzie mogę go przemycić. Na spotkanie, do restauracji. Nawet do hotelu, w którym nie toleruje się psów. Dzięki temu nie czuje się taki opuszczony, nie czeka na mnie godzinami. Zrobiło mi się ciepło na sercu. Pomyślałam, że mężczyzna, który tak dba o dobre samopoczucie swojego psa, nie może być zły. – Miałam ochotę zmyć panu głowę za tę obrożę. Ale już mi przeszło – uśmiechnęłam się. – Uff, to mi ulżyło. A tak na poważnie, to faktycznie byłem głupi. Mam tylko nadzieję, że Rambo za to nie zapłaci – westchnął głęboko. Moje przypuszczenia, niestety, się sprawdziły. Chihuahua miał babeszjozę. Z jego ucha wyciągnęłam kleszcza, dla pewności obejrzałam pod mikroskopem krew. Podałam leki, założyłam wenflon i podłączyłam mu kroplówkę. Piesek nawet nie protestował. Był tak osłabiony, że tylko popiskiwał cichutko. Za to mężczyzna nie krył przerażenia. Miałam wrażenie, że za chwilę zemdleje – Proszę mi obiecać, że Rambo z tego wyjdzie – prosił. – Zobaczymy… Proszę uważnie go obserwować i koniecznie przyjechać jutro po południu. Zrobimy kolejne badania, podamy leki – odparłam. Wcale nie miałam pewności, czy leczenie pomoże. – Będziemy na pewno – odparł facet cicho, zawijając pupila w kocyk. Był tak przejęty, że zrobiło mi się go potwornie żal. Miałam nadzieję, że pies zareaguje na leczenie i wszystko skończy się dobrze. Następnego dnia od rana niespokojnie kręciłam się po gabinecie. Zastanawiałam się, czy mój wieczorny pacjent przetrwał noc, i czy jego właściciel się z nim pojawi. Wreszcie przyjechali. Mężczyzna uśmiechał się od ucha do ucha. – Jest pani cudotwórczynią! Z Rambo chyba jest już lepiej! –krzyknął. – Tak? To proszę postawić pacjenta na stół, sprawdzimy, obejrzymy – ucieszyłam się. Psiak rzeczywiście wyglądał trochę lepiej. Pewniej stał na łapkach, nie był już taki osowiały. Po raz kolejny podałam mu leki, kroplówkę. Powtarzałam to jeszcze przez kilka następnych dni… Przez ten czas poznałam jego właściciela. Marek okazał się sympatycznym mężczyzną, wesołym, inteligentnym. Dużo rozmawialiśmy. Okazało się, że mamy wspólne zainteresowania, lubimy te same filmy, muzykę, książki. Po piątej wizycie miałam wrażenie, że znamy się od wielu lat. Mały zazdrośnik daje nam popalić Nie wpadałam jednak w euforię. Ciągle pamiętałam o swoich poprzednich związkach. Wtedy też za każdym razem wydawało mi się, że spotkałam na swojej drodze księcia z bajki. A potem okazywało się, że to jednak wstrętna ropucha. Nie chciałam znowu przeżywać takiego rozczarowania. I choć Marek bardzo mi się podobał i czułam, że on też jest mną zainteresowany, trzymałam go na dystans. Tłumaczyłam sobie, że tak będzie lepiej i bezpieczniej. Po dwóch tygodniach leczenie Rambo dobiegło końca. Psiak wrócił do zdrowia, a po chorobie na szczęście nie pozostał nawet ślad. – Dzisiaj widzimy się po raz ostatni. Morfologia w porządku, wątroba i nerki też, pies jest w znakomitej formie. Nie mam tu już nic więcej do roboty – powiedziałam, spoglądając na wyniki badań. – Naprawdę? Może jeszcze przyjdziemy jutro? Tak na wszelki wypadek? – jęknął Marek. – Nie ma takiej potrzeby. I nie chcę was tu więcej widzieć. Przynajmniej z powodu kleszczy – udałam srogość. – Mowy nie ma! Już nigdy w życiu nie zapomnę o obroży! – Marek uderzył się w pierś. Gdy wyszedł z lecznicy i wsiadł do samochodu, zrobiło mi się nagle bardzo smutno. Zrozumiałam, że więcej pewnie nie zobaczę ani jego, ani Rambo. I bardzo tego żałowałam. Następnego dnia miałam istne urwanie głowy. Psy, koty, chomiki… Wieczorem ledwie trzymałam się na nogach. Zamknęłam lecznicę i powoli ruszyłam na parking. – Czy pani doktor da się zaprosić dzisiaj na kolację dwóm samotnym facetom? – usłyszałam nagle za plecami znajomy męski głos. Odwróciłam się. Przede mną stał Marek W jednej ręce trzymał olbrzymi bukiet róż, w drugiej smycz. Malutki Rambo siedział karnie na bucie swego pana i przyglądał mi się z zaciekawieniem wielkimi, brązowymi oczami. Bardzo mnie to rozbawiło. – Chyba nie mam innego wyjścia. Kto by się oparł takiemu spojrzeniu – uśmiechnęłam się. Nie czułam się już zmęczona. Miałam ochotę skakać z radości. Od tamtej pory minął prawie rok. Jesteśmy z Markiem parą, coraz częściej myślimy o wspólnej przyszłości. Zdążyłam go już dobrze poznać i wiem, że jest księciem z bajki, a nie żabą. Do pełnego szczęścia brakuje mi tylko jednego: akceptacji Rambo. Mały chihuahua bywa bardzo zazdrosny o swojego pana. Zwłaszcza, jak ten chce mnie przytulić, pocałować… Pakuje się zaraz między nas, szczeka, czasem nawet warczy. Na szczęście ostatnio znaleźliśmy na niego sposób: przysmak z suszonej kaczki. Za dwa paseczki zostawia nas w spokoju. Na godzinkę… Niewiele to czasu, ale dobre i to. Czytaj także:„Gdy zmarł teść, teściowa się zmieniła. Obsesyjnie interesowała się naszym życiem, nieproszona cerowała moje majtki”„Czułam, że to dziecko musi żyć. Próbowałam odwieść Kasię od usunięcia ciąży i miałam rację. To dziecko uratowało jej życie”„Adrian miesiącami mnie dręczył i prześladował. Policja mnie zbyła. Zainteresują się dopiero, gdy zrobi mi krzywdę” Codziennie przechadzamy się wspólnie ulicami. Obserwuje Was, w kolejkach do kas, zajmując obok fotel w kinie, wracając z Wami z pracy. Widzę Was beztroskich, trzymających się za ręce i uśmiechniętych, mógłbym pomyśleć, że macie wszystko. Wy, z perfekcyjnie ułożonymi fryzurami, odpowiednio dobranymi ciuchami i przystojnymi partnerami u boku. Mógłbym nawet pomyśleć, że jesteście szczęśliwe. No, ale nie jesteście, bo doskonale zdradza to matowy połysk waszych oczu. Są również chwilę kiedy przestajecie czuć mój oddech na szyi – lecz nic się nie zmienia. Wracacie same po ciężkim dniu do domu, zasiadacie przed tymi samymi serialami i znów gości w Was to samo uczucie – uczucie, które trudno zdefiniować. Nazwijmy je pustką, frustracją, bezradnością, monotonią. Nie rozumiecie tego, bo przecież jesteście w fajnych, przykładnych (stabilnych) związkach, kochacie i jesteście kochane, a mimo to czegoś Wam brakuje. Coś sprawia, że czujecie się nie do końca szczęśliwe. Tak, o Tobie piszę dziewczyno. Pamiętasz te kilka lat wstecz? W moment Cię oczarował. Pamiętasz dlaczego pozwoliłaś mu ściągnąć swoje majtki i wziąć Cię w taki sposób w jaki niechętnie pozwalałaś na to byłemu? Tak, czułaś w nim coś wyjątkowego – męskość, która Cię rozumie, pociąga i co najważniejsze jest niesamowicie interesująca – BO MA PASJĘ I ZAINTERESOWANIA. Pragniemy ludzi interesujących. Zarówno kobiety jak i mężczyźni, wszyscy. Niestety, kobiety mają tutaj trochę bardzo pod górkę – głównie ze względu na dwa aspekty. Pierwszy z nich to zasługa (wina) panów – bo w gruncie rzeczy jesteśmy prości w obsłudze – pragniemy w dużym uproszczeniu “fajnych lasek”, a fajnej lasce wystarczą proste nogi, w miarę jędrne cycki i dobrze wymalowana twarz (no już już, spokojnie Panowie – zakładam, że każdy z nas szuka “fajnych lasek” wśród kobiet, która odpowiada nam mentalnie). Nasza prostolinijność, nasz mózg, który łapie lagi w konfrontacji z myślami o bieliźnie, którą masz na sobie, sprawia, że często angażując się w relacje nie weryfikujemy tego czy posiadasz jakieś pasję. Oczywiście twierdzisz, że interesujesz się tym i owym, ale późniejszy związek to weryfikuje – i zazwyczaj twoje chodzenie na siłownie to tylko dwa karnety, a podróże to jeden wakacyjny lot z koleżankami na Kretę, trzy lata temu. Jesteście inteligentne, ładne, zdystansowane – macie poczucie humoru, fajne ciuchy, znajomych i masę pomysłów na to co można zrobić wspólnie w wannie, ale mimo to nie macie w życiu żadnego celu, pasji, zainteresowań. I dlatego my faceci robimy Wam krzywdę, bo marnujemy wasz czas – facet wielbi, rozkocha i sprawi, że w moment stracisz głowę, ale prędzej czy później się znudzi i ucieknie od kobiety, która jest interesująca w życiu (zaraz wyjaśnię). Drugi problem panie fundują sobie same, mają bowiem tendencję do poświęcania siebie dla dobra związku. Ba! Można by rzec, że to związki są wielką PASJĄ kobiet. I to na pewno zasługuje na uznanie, ponieważ spora cześć facetów to rzeczywiście pieprzona strata czasu, a mimo to starasz się za Was dwoje – w przeciwnym razie już dawno spakowałabyś swoje rzeczy, a on ryczałby Ci w kolana i prosił, abyś nie odchodziła. Niestety, mimo tego, że kobiety odnajdują pasję w postaci związku, to faceci tego nie doceniają i oczekują więcej. Samcowi trudno jest zrozumieć, że w takim układzie jego partnerka często rezygnują ze swoich celów “na zewnątrz”, tylko po to, aby umożliwić to jemu. I tutaj kobiety popełniają błąd, bo rezygnują z siebie, aby później (celowo bądź też nie) móc to wypominać – „Nie masz dla mnie czasu”, „Nawet się nie odezwałeś”, etc. Poświęcenie kobiet wynika z zakodowanego w genach dbania o ognisko domowe – w zamian pragną opieki i potomstwa – wszystkie inne pragnienia to gówno, kulturowy dodatek, którym zostaliśmy umazani. Dbacie o nas i to co społecznie nazywamy domem, ale jesteśmy dupkami, małymi chłopcami, którzy ciągle pragną atencji i rozrywki. Nie bądź nudna – nie buntuj się tylko dlatego, że facet zaplanował Wam dzień, a twoją jedyną ochota na ten moment jest odpoczywanie przed telewizorem. Zacznij uczestniczyć w życiu i bądź częściej na tak – zacznij żyć. Żyjcie przede wszystkim dla siebie. Być może mężczyźni to w jakiejś mierze egoiści – choć bardziej skupiałbym się ku stwierdzeniu, że jako rasowe samce pragniemy przejmować kontrolę i pozostawać decyzyjni. Mimo to podążając za mężczyzną nie powinno zapominać się o sobie i swoich potrzebach. Ciągłym wchodzeniem w męską dupę za wiele nie ugracie dziewczęta. Gdy kobieta zaczyna być uległym rzepem u dupy, to męskie ambicje i ego prędzej czy później odpłacą pięknym za nadobne. Tym bardziej kiedy jej mokre uda przestają robić na nim tak wielkie wrażenie, a jego mózg zacznie zauważać, że jest po prostu nudna, bo brakuje jej ambicji, pasji, działania w dążenia do celów – że jej jedynym zainteresowaniem w życiu jest nakładanie podkładu, zmiana wkładek higienicznych i poszukiwanie dobrze leżących na tyłku jeansów. Że poza szkołą, pracą i jedną przyjaciółką, z którą widuje się raz na dwa tygodnie – nie robi w życiu po prostu nic. A nic, to za mało, aby być interesującym – zwłaszcza w długotrwałych związkach, o które trzeba bez przerwy podsycać. Dbanie o związek to dla nas za mało – i wygodni panowie teraz zamkną oczy, a Panie przeczytają: Facet nie powinien być sensem życia i jedynym zainteresowaniem swojej ukochanej – koniec przekazu. Kobiety które wciąć zabiegają o uwagę faceta stają się toksyczne, bo zazwyczaj wchodzą mu tam skąd wychodzi balas. Tym samym stwarzają poczucie osaczenia i sprawiają, że jego jedynym ratunkiem staje się ucieczka w swój świat (woli wyjść pograć w piłkę, przejść się do znajomego – niż spędzić z nią czas) i ona szybko to odczuwa i czuje się mniej kochana, uznając, że za mało czasu jej się poświęca. Takie związki NIGDY się nie udają, a jeśli się udają, to tylko na pozór – bo w rzeczywistości po kilku latach takiego życia, ona zaczyna szuka zainteresowania w rozporku kolegi, a on rozrywki w staniku jej koleżanki. Biegnij w pasję dziewczyno, biegnij! Kiedy poświęcamy się czynnością, które są dla nas przyjemne – i robimy to bez żadnego przymusu, a z czystej przyjemności, to możemy mówić o pasji. Pasja to energia i radość, pożywka dla duszy, ciała i umysłu (emocji), która karmi naszą dusze i sprawia, że czas traci znaczenie. A gdy czas stoi w miejscu, to możemy mówić o tym, że jesteśmy szczęśliwi (bo się nie nudzimy!). W oczach partnera nasze pasję wzbogacają nas jako ludzi – sprawiają, że jesteśmy ciekawi, interesujący, ale także buduje nasze poczucie własnej wartości – pasja wzmacnia. I być może wydaje Wam się, że to nic nieznaczący drobiazg, bo stwierdzicie, że każdy ma prawo przeżyć życie jak chcę. Ale niestety, pasja to jeden z kawałków Sagali, brakujący element do dobrych, szczęśliwych związków. Sprawdźcie sami. Brak celów w życiu wyniszcza poczucie szczęścia osobistego, jak i tego w związku. Kiedyś każdy miał cele, a wraz z ich realizacją nasze listy zrobiły się puste. Życie stało się szare, wypłowiałe, jakieś. I co z tego, że mamy fajną pracę, godną wypłatę dzięki, której możemy co tydzień przynosić garść nowych toreb z ciuchami? Nawet chuj z tym tłuściutkim rudym kotkiem o imieniu Filek, czy jorkiem z czerwoną wstążka, reagującym na podniosłe Fafik. Nie mamy celów – mamy wielkie nic, krzyk, który kobiety chcą uciszyć kutasem, miłością i staraniem o marzenia kogoś innego. Kochanie, przywróć sobie dawny blask, bo ładne piersi i zgrabna dupa, to szczęśliwa zasługa tego, który grzebał w twoich genach, a na interesującą osobowość (pasję) trzeba sobie zapracować samemu. Przestań myśleć, że “twój facet nie ma czasu na oglądanie się za innymi, bo jest zbyt zajęty oglądaniem tych, którzy oglądają się za mną”, bo zapewniam Cię, że żaden facet nie będzie widział w tobie żony – faceci dostrzegą w Tobię jedynie lekcję Kamasutry, które staną się w końcu nudne w porównaniu z szaloną blond grubaską, która podróżuje, tańczy i jeździ konno – i nie żebym miał coś do grubasek. Panowie, ostatnie słowo do Was – pamiętajcie, że nie wypada Wam potwierdzać tego co napisał Kobus. Nie zostawiajcie nudnych partnerek, nie rzucajcie ich w pizdu tylko dlatego, że przypominają nieszczęśliwe warzywo – zapamiętajcie, chodzi o to, aby starać się je motywować do rozwijania zainteresowań, odnalezienia ich i być może wspólnych pasji, które wyłączą w waszym życiu poczucie czasu. Wszyscy potrafią się zmienić – tylko pomóżmy sobie w tej zmianie. A jak już się uda, to poczujecie ze sobą jeszcze większą wieź. A wasze życie, związek, zmieni się w nieustający cel – który będzie już tylko bezcennym sensem… wszystkiego. (Ps. To działa w dwie strony – gdybyś poczuła się dotknięta i hodowała w domu nudnego męskiego kalafiora). 48,192 osób przeczytało Mieszkaliśmy razem, ale czułam się samotnie w tym układzie i się wyprowadziłam do siebie. Poprostu on nie ma czasu na miłość. Jego problemy są zawsze najważniejsze, o moich nie chciał słyszeć bo go dołują. O przytulenie, słodkie słówko musiałam się prosić. Nie patrzył na mnie z miłością... Moja kobieca intuicja mi podpowiada, że on przestaje mnie kochać. Teraz ani nie ma czasu napisać smsa, ani zadzwonić, zadzwoniłam to tylko się zdenerwował bo mu przeszkadzam... Na koniec rozmowy mi powiedział, że wszystkie związki na Ziemi tak wyglądają, że każdy jest zapracowany i nie ma czasu na czułości...więc żebym nie przesadzała. To prawda? My jesteśmy razem tylko rok... a on mnie jak żone traktuje... Teraz miałam wypadek i gdyby nie to, to w ogóle nie miałby dla mnie czasu, a takto chociaż napisze mi smsa z zapytaniem jak się czuję... gdyby nie to, w ogóle by o mnie nie myślał. Tak mi brakuje miłości, a on mi tak mało uczucia daje :( Data utworzenia: 7 grudnia 2011, 8:57. Jest w trakcie promowania nowej oraz biografii, a niebawem zaczyna castingi do "Must Be The Music". Dodatkowo na początku 2012 rusza w dużą trasę koncertową po Polsce Kora nie ma czasu dla wnusia! Foto: Studio69 / Fakt_redakcja_zrodlo Kora (60 l.) w ogóle nie ma ostatnio czasu dla wnuka Jazona i nie zapowiada się, by miało się to z dwóch synów Kory, Szymon Sipowicz (35 l.), niespełna dwa miesiące temu został tatą. Niestety przez natłok obowiązków sławna babcia swojego wnuczka widziała dotychczas zaledwie trzy razy. Artystka cieszy się, że przeżywa renesans popularności, ale płaci za to wysoką cenę. Miejmy tylko nadzieję, że piosenkarka przypomni sobie jak najszybciej o swojej rodzinie! /14 Kora nie ma czasu dla wnusia! Studio69 / Fakt_redakcja_zrodlo /14 Kora nie ma czasu dla wnusia! Studio69 / Fakt_redakcja_zrodlo Jury "Must Be The Music" /14 Kora nie ma czasu dla wnusia! Studio69 / Fakt_redakcja_zrodlo Kora nie ma na nic czasu /14 Kora nie ma czasu dla wnusia! Darek Majewski / Fakt_redakcja_zrodlo Rzadko widuje się z wnukiem /14 Kora nie ma czasu dla wnusia! Andrzej Marchwiński / Fakt_redakcja_zrodlo Programy, koncerty, promocja /14 Kora nie ma czasu dla wnusia! Teodor Klepczynski / Fakt_redakcja_zrodlo Pracuje i nie ma czasu /14 Kora nie ma czasu dla wnusia! Teodor Klepczynski / Fakt_redakcja_zrodlo Kora cieszy się z renesansu swej kariery /14 Kora nie ma czasu dla wnusia! Andrzej Marchwiński / Fakt_redakcja_zrodlo Kora i Łozo /14 Kora nie ma czasu dla wnusia! Andrzej Marchwiński / Fakt_redakcja_zrodlo 60-letnia gwiazda rocka /14 Kora nie ma czasu dla wnusia! Aleksander Majdański / Fakt_redakcja_zrodlo Jackowska stała się znów popularna /14 Kora nie ma czasu dla wnusia! Teodor Klepczynski / Fakt_redakcja_zrodlo A wszystko dzięki temu programowi /14 Kora nie ma czasu dla wnusia! Teodor Klepczynski / Fakt_redakcja_zrodlo Nie, oni nie są parą /14 Kora nie ma czasu dla wnusia! Aleksander Majdański / Fakt_redakcja_zrodlo Kora na scenie /14 Kora nie ma czasu dla wnusia! Aleksander Majdański / Fakt_redakcja_zrodlo Wciąż nie brak jej animuszu Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji Podziel się tym artykułem: zapytał(a) o 12:52 Co mam zrobić!? On nie ma dla mnie czasu! Pomożecie? Mój chłopak, z którym jestem już od 7 miesięcy, ostatnio w ogóle nie ma dla mnie czasu... (Mieszkamy 7 km od siebie.) Nie oddzywa się, nie pisze SMS-ów, nie przyjeżdża do mnie , choć przyjeżdżał prawie co niedzielę a teraz wcale... No dobra, rozumiem fakt iż jestzapalonym rolnikiem i na tygodniu się nie spotka, ale wystarczyłby mi jeden krótki SMS na dobranoc... Ehhh... Ostatnio też zrobił mi głupi kawał , a mianowicie : Napisał mi (przez SMS!!!!!) że ze mną zrywa, ponieważ nie ma sensu tego dłużej ciągnąć, bo mnie rani tym że nie może do mnie przyjeżdżać. Ja się (głupia!) przejęłam i pisałam do niego błagalne smsy... W końcu napisał mi tak : " Wystraszyłem Cię trochę? Czy jeszcze za mało? Kocham Cię, Dobranoc" I od tamtej pory nic nie pisał, nie dzwonił itd. Na drugi dzień pojechałam do niego i wyciągnęłam go z domu. Rozpłakałam się a on się śmiał, że to był żart... Nie wiem... Bodajże od 2 miesięcy nie pisze do mnie... Niby zapewnia mnie, że mnie kocha, że mu zależy itd... Co mam z tym fantem zrobić!? Już nie chce mi się dłuzej czekać... Kocham go bardzo... Ja chcę mieć go dla siebie... Zawsze i na zawsze... HelP! Odpowiedzi blocked odpowiedział(a) o 13:06 Jak dla mnie to bardzo, ale to bardzo głupi żart. Osobiście na Twoim miejscu bym po prostu powiedziała mu, że to tylko naigrywanie się z Twojego uczucia i że po prostu się Tobą bawi. Powiedz mu, że skoro mu zalezy na Tobie i skoro Cię kocha to musi to jakoś okazywać, bo jak do tej pory to jego metody nie są najlepsze. Jeśli się nie zmieni to dałabym sobie z nim spokój. Facet nie jest wart zachodu. Nie pozwól sie tak traktować, bo stracisz szacunek do samej siebie. kaniunia odpowiedział(a) o 12:55 Może tym głupim żartem chciał sprawdzić twoją reakcje... chciał Cie przygotować... jedz do niego i pogadaj!!! Tarotka odpowiedział(a) o 13:08 Jak mamy Ci pomóc? Spowodować, żeby on miał dla Ciebie czas? Jedyna wyobrażalna pomoc, to powiedzenie Ci, żebyś się puknęła w głowę i dała sobie spokój. Nie zależy mu na Tobie. Przykre, ale prawdziwe. Umówmy się, że zakochałaś sie bez wzajemności i musisz cierpieć. Słałaś do niego błagalne esemesy? Dobrze, że chociaż widzisz, jakie to głupie. Chcesz, żeby został z Tobą z litości? Urządza Cię to? Piszesz, że chcesz go mieć dla siebie. Wybacz, ale to strasznie dziecinne. Człowieka sie nie ma, zwłaszcza na zawsze. Jak masz taki zaborczy stosunek do niego, to nic dziwnego, że chce poluzowania, albo wręcz zerwania kontaktów. Chłopcy trochę inaczej działają niż dziewczyny. Wiesz, że prawdopodobnie odbiera Cię jako natrętną osę, od której się opędza? Wyobraź sobie, że miał zły dzień i nie chciało mu się z nikim gadać, a Ty mu 20 sms-ów, że go kochasz i co się stało, że nie odpisuje. Potem przyjeżdżasz do niego do domu i płaczesz. Tragedia po prostu. Może przestań się narzucać, to zastanowi się co sie stało i sam się odezwie z jakąś propozycją? Ja tu innej szansy nie widzę. Kurcze, tylko, że ja nie chcę go stracić... :/ Dziś napisałam do niego sms czy to prawda, że mu już nie zależy itd... Nic nie odpisał. Ciekawe... asku odpowiedział(a) o 13:02 Jak dla mnie to ten sms był prawdziwy. Pomyślał sobie: "Napiszę jej takiego smsa jak się ze mną zgdzi to zerwiemy, a jak będzie zrozpaczona to powiem, że to żart.." Zgadzam się z poprzednią wypowiedzią, że on Cię tym sms chciał przygotować. Powinnaś z nim porozmawiać, albo sama zerwać.. 7 km to przecież nie jest dużo.. :/ Pewnie ma tylko głupie wymówki :/ Nie daj się nabrać. Tarotka odpowiedział(a) o 13:46 Prosze bardzo. Tylko wytrzymaj! Choćby i tydzień! Jak się nie odzywa, to znaczy, że nie tęskni, jak nie tęski, to mu nie zależy. Jak mu nie zależy, to co będziesz za nim latała. Powtarzaj to sobie, jak Cie będzie skręcało, żeby się odezwać. Katiiia odpowiedział(a) o 15:24 Wiesz co? ... [ :|:|:|:|:|:|:|:|:|] Przejrzyj na oczy kobieto.! Olał Cie.! Tarotka odpowiedział(a) o 13:29 A nie możesz po prostu nic nie robić dziewczyno? Przestań szaleć i siądź na tyłku. Manicure sobie zrób albo co. Poczekaj co on zrobi. Nie musisz na wszystko natychmiast reagować, co przełącznik elektryczny jesteś, czy jak? Idź z koleżanką do kina I NIE BIERZ KOMÓRKI. Wieczorem sprawdzisz, czy go obeszło Twoje milczenie. Jak nie, to dalej nic nie rób i zobacz, kiedy zatęskni. A jak się odezwie, to powiedz, że przepraszasz, ale tak się świetnie bawiłaś, że nawet nie zerknęłaś na komórkę. blocked odpowiedział(a) o 14:03 Ja uważam, że nie jest ciebie wart :/ hmmmm....albo naprawdę jest zajęty.....ale na krótkiego esa powinien mieć czas...albo bawi się Twoimi uczuciami.....postaw sprawę jasno.... albo to się zmieni albo koniec...niech chłopak przejzy na oczy..fajna laska za nim szaleje..a on stoi jak słup soli....powodzenia...daj z siebie wszystko...buziam..:** To, że ostatnio ze sobą nie rozmawiacie może oznaczać, że on znalazł sobie jeszcze jakąś inną. Często czytałam o takich przypadkach w poradnikach miłosnych. Nic nie zrobisz. Możesz jedynie zerwać z nim zanim on zerwie z tobą. Pisząc szczerze... współczuję ci, na prawdę. Aż mnie serce zabolało, jak to przeczytałam. Faceci to świnie. Jak dobrze, że chociaż ja nie zamierzam sama się krzywdzić i chodzić z jakimś chłopakiem... Rozmawiałam z nim na ten temat, powiedział, że to był naprawdę żart... Powiedział że kocha, że muzależy... Tylko ja jakoś tego nie widzę... Ale muszę się z nim jakoś jeszcze raz spotkać i omówić to na spokojnie i na poważnie... Jutro minie 7 m-cy jak jesteśmy razem Macie rację... :) Dziękuję :* Ale proszę o więcej propozycji rozwiązań :) Tylko że to on przez ponad rok uganiał się za mną i robił wszystko żebym zwróciła na niego uwagę... Wydaje mi się że mu się nie narzucam bo to tylko tamtego dnia pisałam do niego tyle smsów... Teraz cisza... Milczy on, milczę ja... Tarotka odpowiedział(a) o 13:17 Jeśli przez rok się uganiał, to znaczy, że jest typem, który lubi zdobywać. Jak zdobyte, to nieatrakcyjne. To nawet często bywa. Zrób tak, żeby znowu zaczął się uganiać. Skoro jesteście razem tak długo, to pewnie go dobrze znasz i wiesz, co go podkręci. A no właśnie :) Poradźcie mi co zrobić by znów zaczą się uganiać. :) Zazdrość ? - To chyba nie to... To zamiast polepszyć - popsuje... Nie wiem... noo... nie wiem... Na dany moment nie mam pomysłów... :/ Hmm... dobre to dobre. Kurcze, tylko go to nie ruszy... chyba że po jakimś dłuższym czasie... W sobotę byłam na dysce, chciałam go wyciągnąć ale powiedział że zobaczy... Później powiedział , że mu się nie chce, wiec bawiłam się z koleżankami... I chyba go to NIE ruszyło... :/ Hmmm... Tarotka odpowiedział(a) o 13:36 No to po dłuższym. Spieszysz się gdzieś? Nooo, niby nie :) I tak właśnie zrobię! Cisza z jego strony? To także i z mojej. :) Dzieki Hmmm... To jak mnie będzie skręcało to wejdę tu, na forum i tu napiszę że nie mogę wytrzymać itd ok? :D... ! :P Dzięki jeszcze raz! :*:* Nie wytrzymam dłużej tej niepewności... Napisałam mu sms... Chcę żeby ta sprawa jak naszybciej została rozstrzygnięta i nie obchodzi mnie czy na moją korzyść czy niekorzyść... To dla mnie wielki stress tak czekać... :/ :/ Wczoraj pisaliśmy. Była nasza rocznica wiec napisał tak " Dziś jest pamiętasz czy zapomniałaś?" To ja mu na to że pewnie że pamiętam. A później tam o bzdetach chwile pisaliśmy a na koniec coś było o braku czasu to on napisał że nie kłamie że nie ma czasu i coś tam że ja lubię mu poprzeszkadzać ale się już do tego przyzwyczaił... Wydaje mi się że chciał mnie sprawdzic czy przypadkiem nie obraziłam się na niego po tym jak nie chciał mi powiedzieć o co mu chodzi i wyłączył tel... A później ja (WCZEŚNIEJ OD NIEGO) napisałam mu że musze kończyć bo nie mam czasu i że jak chce to może później napisać :) Jeśli chłopak Cię olewa, ty też go olej.. Dam Ci dobrą radę. Jeżeli on się nie odzywa, Ty też tego nie rób. Zobaczysz jak zareaguje. Jedno jest ważne: nie nalegaj. A może on potrzebuje czasu.. Daj mu go. Poczekaj. Czekam już cały tydzień. Czekać dlużej? mam podobny problem... jestem z Nim od 4 miesiecy.... ech na poczatku bylo super....przyjezdzal, pisal,tesknil itd... wszystko bylo spoko do czasu, gdy nie zaczela sie szkola.... myslalam ze super bedzie miec chlopaka z tej samej klasy.... OMG-jaka ja glupia bylam... na lekcjach gapi sie od czasu do czasu na mnie... na przerwach nie raczy wielce pan podejsc i zagadac...nie odzywa sie...OLEWA MNIE ;/ wkurzylam sie i mu napisalam smsa zeby byl chociaz przez chwile przy mnie a nie gdzies tam..obok. napisal "ok. Postaram sie..." i na tym sie skonczylo.... nastepnego dnia nawet sie odzywal...ale to co zrobil kilka dni pozniej calkowicie mnie wkurzylo...chcialma z nim zerwac... A zrobił tak... pani od biologii wziela nas na 'wycieczke'-jakies tam doswiadczenie i MÓJ znalazl jakis kawalek kabla....przywalil mi tym kablem w D**Ę... wydarlam sie na niego... pozniej zial sie ze 'kobiety powinny w trakcie miesiaczki czesciej wychodzic do kibla...no a ty kochanie powinnas w ogole nosic pampersy' przy kolegach to powiedzial i zacza sie ziac....powiedzialam mu zeby sie do mnie nie odzywal, powiedzial 'dobra' ... niby pisal mi ze mnie kocha.... on chce zgrywac przed kolegami cwaniaka...tylko dlaczego moim kosztem? przykro mi sie robi...a ja go naprawde kocham... mam podobny problem... jestem z Nim od 4 miesiecy.... ech na poczatku bylo super....przyjezdzal, pisal,tesknil itd... wszystko bylo spoko do czasu, gdy nie zaczela sie szkola.... myslalam ze super bedzie miec chlopaka z tej samej klasy.... OMG-jaka ja glupia bylam... na lekcjach gapi sie od czasu do czasu na mnie... na przerwach nie raczy wielce pan podejsc i zagadac...nie odzywa sie...OLEWA MNIE ;/ wkurzylam sie i mu napisalam smsa zeby byl chociaz przez chwile przy mnie a nie gdzies tam..obok. napisal "ok. Postaram sie..." i na tym sie skonczylo.... nastepnego dnia nawet sie odzywal...ale to co zrobil kilka dni pozniej calkowicie mnie wkurzylo...chcialma z nim zerwac... A zrobił tak... pani od biologii wziela nas na 'wycieczke'-jakies tam doswiadczenie i MÓJ znalazl jakis kawalek kabla....przywalil mi tym kablem w D**Ę... wydarlam sie na niego... pozniej zial sie ze 'kobiety powinny w trakcie miesiaczki czesciej wychodzic do kibla...no a ty kochanie powinnas w ogole nosic pampersy' przy kolegach to powiedzial i zacza sie ziac....powiedzialam mu zeby sie do mnie nie odzywal, powiedzial 'dobra' ... niby pisal mi ze mnie kocha.... on chce zgrywac przed kolegami cwaniaka...tylko dlaczego moim kosztem? przykro mi sie robi...a ja go naprawde kocham... krokonik odpowiedział(a) o 00:01 daj sobie z nim spokuj wiem żę go kochasz, ale on już nie jest tego wart... takie olewanie jest przegieciem, musisz z nim zerwać bo później będzie tylko gorzej.... (znam to z doświadczenia) będzie troszke łez i smutku ale przejdzie:) Też jestem w takiej sytuacji. lecz moj chlopak z ktorym jestem prawie 5 miesiecy mieszka odemnie 9 razy dalej (60km-katowice-oswiecim) tez ma swoje humorki. Jak gokochasz wytrzyasz ...poczekaj az zateskniiii... ja tak czekalam tygodniami az wreszcie napisal... nie narzucaj mu sie...bo to najgorsze co moze byc...3maj sie ...Pozdrawiam... .тę¢zα. odpowiedział(a) o 14:45 yy.. dziwny jakiś jest O_o Moim zdaniem sa pewne granice robienia dziewczynie ,,kawałów"... wiesz... powiem ci że ja tez tak miałam, mój eks ciągle mnie olewał , nie pisał,nie przyjeżdżał,nie dzwonił i zapewniał że mnie kocha... wierzyłam mu w to do pewnego momentu... powiedziałam sobie że jeśli w ciągu tygodnia sie nie odezwie to mu wygarne... i tak zrobiłam.. napisałam mu : widze że wogle zapomniałeś o tym że istnieje;/ jesli tak ma dalej być to dziękuje ci serdecznie... i po 5 min napisał że sie zmieni i wgl.. i tak było ale potem sie pokłuciliśmy o jego koleżankę i zerwaliśmy... Moja rada jest taka : powiedz mu co o tym myślisz,jak się z tym czujesz... on cie po prostu krzywdzi.. blocked odpowiedział(a) o 15:37 Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub

facet nie ma dla mnie czasu